Langatun to projekt rodzinny, zakorzeniony w historii, zrodzony z pasji. Ich whisky nie udają szkockich, a są po prostu sobą – odważne, konkretne, czasem zaskakujące. I to wszystko w środku Szwajcarii, w tak nieoczywistym dla whisky miejscu.
Cała historia zaczęła się w 1857 roku, kiedy pradziadek obecnego właściciela, niejaki Jakob Baumberger, otworzył browar w miasteczku Langenthal. Tam właśnie powstawało piwo, ale – jak to wtedy bywało – robiono też inne alkohole, w tym destylaty. Potem przez pokolenia rodzina prowadziła browar, aż do momentu, gdy Hans Baumberger III, czyli prawnuk założyciela, postanowił "odkurzyć" rodzinne tradycje i zrobić coś po swojemu. I tak powstała destylarnia Langatun – nazwa to stara forma słowa „Langenthal”. Krótkie, brzmi dobrze, i ma swoje korzenie.
Langatun leży w samym centrum Szwajcarii, w spokojnym regionie Berno, otoczonym lasami, polami i górami w tle. Nie znajdziemy tam wielkich hal produkcyjnych.Jest za to cisza, spokój i świetne warunki do dojrzewania whisky – czysta alpejska woda, suche powietrze, stabilna temperatura. I najważniejsze: wszystko robią tam ręcznie. Żadnej masowej produkcji, żadnych filtracji na zimno i sztucznych barwników. Czyste rzemiosło!
Co wyróżnia Langatun? Przede wszystkim odwaga w podejściu do beczek. Tu naprawdę dzieje się sporo – whisky dojrzewają nie tylko w klasycznych beczkach po bourbonie czy sherry, ale też po czerwonych winach, piwach, porto. Każda edycja potrafi zaskoczyć. Niektóre dojrzewają w beczkach typu quarter cask, które mają więcej kontaktu z drewnem i szybciej dają efekt – ale nie chodzi o to, żeby przyspieszyć proces, tylko o to, żeby osiągnąć konkretny smak. I trzeba przyznać, że to się im udaje!
Z racji rodzinnych korzeni, wiele ich whisky opiera się na jęczmieniu i słodzie robionym niemal w browarniczym stylu. I to się czuje – niektóre ich edycje mają w tle nuty bardziej piwne niż klasyczne. To nie wada – to styl. Ich pierwsze whisky były wręcz trochę „piwne” w duszy, i dziś ta nuta dalej się przewija w wielu butelkach.
Wszystko zaczyna się od jęczmienia – i choć brzmi to banalnie, to tak naprawdę wybór odpowiedniego ziarna ma ogromne znaczenie. Langatun korzysta wyłącznie z jęczmienia browarnego najwyższej jakości, importowanego z zagranicy, bo nie każda odmiana nadaje się do produkcji whisky. Jęczmień używany do destylacji musi mieć wysoki poziom skrobi. Chodzi o to, by dało się z niego uzyskać jak najwięcej cukru, który potem przekształca się w alkohol.
W whisky najczęściej używa się jęczmienia dwurzędowego – i dokładnie taki stosuje Langatun. To klasyczny surowiec, wykorzystywany w whisky od pokoleń. Jeszcze 200 lat temu dominowała stara odmiana ziarna. Co ciekawe, zanim jęczmień trafi do produkcji, najpierw odpoczywa – po wysuszeniu i schłodzeniu przez kilka miesięcy „śpi” w magazynach, by dopiero później zostać pobudzonym do życia i zacząć kiełkować w słodowni.
Cała destylarnia mieści się w zabytkowym, XIX-wiecznym spichlerzu. Miejsce ma duszę – nie wygląda jak zakład przemysłowy, tylko jak mała posiadłość. Whisky leżakuje tam w ciszy, bez presji, bez ciśnienia na produkcję. Wewnątrz grube ściany, naturalna wilgoć, klimat jak w starej winiarni. I to naprawdę czuć potem w butelce.
Zdecydowanie warto zacząć od Old Deer – klasyka, ale z charakterem. Potem Old Crow – wersja torfowa, ale nie przytłaczająca. Świetna jest też Jacob’s Dram, bardziej intensywna i deserowa. Jeśli trafisz na Cigar Malt – bierz w ciemno, to whisky zaprojektowana pod cygara, ciężka, oleista, z nutami kawy i ciemnej czekolady.