Japonia - kiedy pada to słowo podczas rozmowy, niezależnie od miejsca czy grupy dyskutantów, zawsze każdemu przywodzi na myśl różnorakie skojarzenia. W dużej mierze, nie analizując ich szczegółowo, można stwierdzić, że ukazują czy omawiają one wielkość, w pryzmacie niewielkiego obszaru. 10 miejsce na świecie pod względem zaludnienia, przy stosunkowo małej powierzchni. Olbrzymie wpływy na arenie międzynarodowej jak na tak małą wyspę. Gigantyczny rynek zbytu i produkcji, uwzględniający skromne zasoby naturalne. Z Japonią każdy ma wiele skojarzeń, niezależnie od położenia czy pochodzenia. Każda z tych myśli może być z łatwością skalowana, co ukazuje dysonans wielkości. Z jednej strony majestatyczne nowoczesne miasta, przepełnione nowinkami technologicznymi, w przeciwieństwie do tradycyjnych przedmieść z urzekającymi drzewami kwitnących wiśni. Odnaleźć tam można robotykę i technologię przyszłości oraz tradycyjną ceremonię picia herbaty. Dysonanse znajdują się pomiędzy gigantycznymi międzynarodowymi korporacjami mieszczącymi się na wyspie a małymi lokalnymi producentami żmudnie i rzemieślniczo pracującymi nad swoimi produktami. Wielkie inspiracje i wielomilionowe projekty, przeplatają się z małymi arcydziełami ulicznej sztuki, prezentowanymi przez jednoosobowych artystów. „Duże i małe” nabiera na tej wyspie innych kontrastów, a niekiedy dwoistego znaczenia. Z pozoru niewielkie rzeczy, które dzieją się w tym kraju, mogą mieć gigantyczny wpływ na cały świat, a także na świat whisky.
Z pozoru niewiele mogłoby łączyć kraj kwitnącej wiśni, którego podstawą diety jest ryż ze Szkocją naturalnie dziką i stojącą na łanach zboża. Rozsmakowani w ryżu Japończycy nie tylko na talerzu, ale i w sake, ulubili sobie ten napój jako narodowy trunek. Podczas gdy w smaganej wiatrem i deszczem Szkocji, górale raczyli się mocnym łykiem whisky z dębowych antałków. Narodowy trunek Japonii rozrastał się na terenie ojczystego kraju, a szkocka whisky zdobywała przebojem rynki międzynarodowe. Mniej więcej w tym samym czasie, kiedy Japonia otworzyła się na wpływy innych i rozpostarła przed obcymi swoją dotychczas hermetyczną wyspę, Szkocja szerokim strumieniem zaczęła zalewać rynki swoim narodowym dobrem, którym jest „woda życia”. Kiedy trunki te dotarły do kraju kwitnącej wiśni, rozpoczęto pracę nad pewnego rodzaju zaadaptowaniem tej gałęzi produkcji i wprowadzeniem jej szeroko na rynek lokalny. Co ciekawe - gorzelnia, która jako pierwsza postawiła kroki w tym kierunku, nazywała się Eigashima i od 1888 roku zajmowała się produkcją lokalnych specjalności, takich jak sake, które jest rodzajem wina z ryżu oraz shochu, destylatu pochodzącego z tego wina. Od początku XX wieku, napięcie związane z whisky w Japonii rosło i coraz więcej oczu kierowało swój wzrok i plany na ten obszar, jako potencjalne miejsce do rozwoju.
Gorzelnia Eigashima jako pierwsza posiadała już w 1919 roku licencje na produkcje pierwszej japońskiej whisky. Korzystając z licencji, skupiła się raczej na sprowadzaniu trunków ze Szkocji i łączeniem ich w blendy, które następnie były sprzedawane jako japoński trunek. Jest to polityka, która przez lata przyświecała wielu gorzelnią i powodowała, iż mnóstwo trunków mogło tytułować się japońskimi whisky, ale bez konieczności produkcji w kraju. Okres ten sprzyjał podobnym przedsięwzięciom i kiedy Eigashima posiadała pierwszą w kraju licencję na produkcję, dwóch ich przedsiębiorczych młodych ludzi szukało swojej drogi do stworzenia szkockiego trunku na japońskim gruncie. W historii i biznesie nic nie jest tak oczywiste i łatwo przewidywalne. Każdy z tych projektów z początku nie przyniósł oczekiwanego rezultatu. Musiały minąć kolejne lata, aby dwaj młodzi dżentelmeni stworzyli swoje imperia, które zdobyły z czasem nie tylko rynki lokalne, ale i ogólnoświatowe, podczas gdy Eigashima zupełnie zmieniła kierunek swoich działań i powróciła do produkcji lokalnych trunków.
Kolejny zwrot w kierunku whisky nastąpił w latach 80, kiedy to nowo zbudowana i wyposażona gorzelnia White Oak Distillery, powstała w cichej i spokojnej okolicy o łagodnym klimacie, 30 km na południowy zachód od miasta Kobe, z widokiem na malownicze morze śródlądowe Seto i pobliską wyspę Awaji oraz odległy widok na wyspę Shodo i szereg gór w Sikoku. Początkowo zakład łączył produkcję whisky z sake i shochu, jednak w dobie ogromnego boomu na whisky od 2017 roku, White Oak zaprzestał produkcji lokalnych trunków i skupił swoją energię (i siłę pracowniczą) na produkcję whisky. Obecnie gorzelnia pracuje 6 dni w tygodniu, w okresie od kwietnia do lipca, aby zmaksymalizować ilość produkowanego trunku pod nazwą Akashi. Wydajność, jaką mogą uzyskać to około 110 ton słodowanego jęczmienia rocznie. Gorzelnia pracuje na jednej parze alembików o niewielkich rozmiarach i bardzo trójkątnym kształcie. Samym procesem produkcji kieruje Tōji (wielki mistrz w sztuce robienia sake), który poprzez wdrożenie metodologii wytwarzania sake, w procesie produkcji whisky, tworzy zupełnie nowe charakter trunku. Obecnie w White Oak dojrzewa blisko 1200 beczek - najstarsze w wieku około 8 lat lub młodsze. Większość dojrzewania odbywa się w beczkach z pierwszego napełnienia po bourbonie (poprzednio Wild Turkey) i nowych beczkach po sherry. Jednak w magazynie jest wiele różnych ciekawostek jak np. beczki po shochu, sake, czy nawet beczki po cognac. W stałym portfolio gorzelni znaleźć można Akashi blend zestawiany w 30% z destylatów słodowych i whisky zbożowej, dojrzewających w beczkach z dębu amerykańskiego. W obszarze trunków typu single malt odnaleźć można 3-letnią edycję z beczek po bourbonie oraz 5-latka stażonego w beczkach po sherry. Całość portfolio dopełniają liczne edycje limitowane, do leżakowania których wykorzystywane są rozmaite ciekawe beczki, w których wcześniej dojrzewał na przykład likier z owoców umeshu.
Akashi to jeden z tych małych japońskich gigantów, który nie musi ścigać się wielkością produkcji, czy wchodzić na wyżyny swoich możliwości. Doskonałość, która stała się w ostatnich latach synonimem japońskiej whisky, sprawia, że nawet tak niewielkie przedsięwzięcia, wydają się mieć olbrzymi zasięg.