Trudno objąć jedną myślą, sentencją czy słowem, czym jest Ameryka i cała jej spuścizna, której dzisiaj doświadcza się w świecie whisky. Może nie przyczyniła się do stworzenia samej kategorii, ale odegrała olbrzymią rolę w jej popularyzacji. W okresie rozwoju była olbrzymim tyglem, w którym mieszające się wpływy imigrantów ze Starego Kontynentu przeplatały się ze sobą i łączyły, dając fuzje, które z czasem zespalały się tak ściśle, że nie sposób było dostrzec podobieństwa ze swoimi protoplastami. Oczywiście dla każdego historyka czy człowieka z branży, wpływy i korzenie są bardzo ważne, pozwalają bowiem określić aktualną tożsamość. Co ciekawe, nie licząc czasów wielkich odkryć i formowania się podstaw sztuki gorzelniczej, przemysł amerykański rozwijał się dość równolegle do tego w Szkocji czy Irlandii. Daty zakładania pierwszych destylarni, które przetrwały do dzisiejszego często sięgają XIX czy nawet XVIII wieku, podobnie jak ma to miejsce na Starym Kontynencie. Odkrycia, które wpływały i nadal oddziałują na produkcję trunków, zostały uformowane równolegle. Podobnie jak w Szkocji gorzelnie w trakcie swojego istnienia zmieniały właścicieli, zyskując w wyniku przejęć dostęp do środków finansowych, które pozwalały im na rozwój produkcyjny oraz dystrybucyjny. Niekiedy również na wzór kontynentalny dosięgały ich krachy czy okresy zawieszenia w produkcji. Najbardziej ikonicznymi były niewątpliwie czasy prohibicji oraz okres II Wojny Światowej. Inaczej niż na Wyspach - trudniej niekiedy jest dostrzec ciągłość linii istnienia obiektów, ponieważ wraz ze zmianą właścicieli, zmieniały się nazwy gorzelni oraz produkowanych w nich trunków. Niekiedy trunek nosił nazwę obiektu, w którym nie był produkowany albo tylko część destylatów pochodziła ze wskazywanego miejsca. W amerykańskich whisky dość jasno dostrzec można różnicę między obiektem produkcji a finalnym produktem. Oddzielone zostały elementy nieruchome - zakłady i ruchome, takie jak trunki, których produkcje można jak recepturę na ciasto zastrzec, ukryć w tajemnicy i odtworzyć w innym obiekcie. Charakterystyczne szkockie przywiązanie do miejsca, ustępuje miejsca praktycznemu czy nawet kapitalistycznemu podejściu do wartościowania ruchomości, jakimi są marki, brandy czy nazwy, a nieruchomościami - obiekty czy magazyny.
Około 1812 roku w mieście Versailles, w hrabstwie Woodford rozpoczęła swoją działalność Elijah Pepper. Nie była to pierwsza gorzelnia, ale trzecia, która przetrwała do dnia dzisiejszego. Wcześniejsze obiekty były „przydomowymi” miejscami służącymi do destylacji czy zakładami produkującymi trunki na niewielką skalę. Jednak potencjał, którym dysponował Elijah, pozwalał mu na systematyczne przenoszenie swojego biznesu na coraz wyższe stopnie. W młodzieńczych latach swojej pracy Elijah Pepper z Culpeper w stanie Wirginia zbudował swoją pierwszą destylarnię whisky (w 1780 roku). Po zakończeniu wojny Elijah opuścił swój dom i wyruszył na Zachód, dalej w głąb Wirginii. Osiedlił się w okolicach dzisiejszego Versailles, w hrabstwie Woodford, w stanie Kentucky. Elijah zbudował nową gorzelnię w Versailles, przy źródle wody za budynkiem sądu i stał się znany, jako doskonały lokalny rolnik-gorzelnik. Kiedy w 1794 r. wybuchła rebelia whisky, Elijah był jednym z niewielu producentów z wystarczającymi środkami finansowymi, by zapłacić wymagany podatek akcyzowy. Wielu innych miejscowych destylatorów, zostało zmuszonych do rezygnacji z gorzelnictwa ze względu na wysokie podatki i sprzedaż swoich dóbr Eliaszowi, który z kolei destylował bez przerw. Wtedy właśnie w 1812 roku, Elijah kupił duży obszar ziemi w pobliżu źródła w Glenn's Creek. Tam zbudował dom dla swojej rodziny i nową, większą gorzelnię. Dziś destylarnia nad Glenn's Creek jest narodowym zabytkiem historycznym i stale działającą destylarnią. Elijah dał początek rodzinnej tradycji amerykańskiego gorzelnictwa, które trwało przez trzy pokolenia. Od imienia jego syna Oscara, wzięła się pierwotna oficjalna nazwa zakładu - Old Oscar Pepper Distilerry. W obiekcie produkowano takie bourbony jak Old Crow i Old Pepper, które znalazły swoich miłośników pośród słynnych ludzi pióra, takich jak Mark Twain czy polityków pokroju Ulyssesa Grant. Oscar nie tylko rozbudował gorzelnie w tym samym miejscu, w którym umiejscowił ją jego ojciec. Zatrudnił również szkockiego chemika o nazwisku James C. Crow i wspólnie pracował z nim nad procesem produkcji whisky, który zrewolucjonizował sposób jej wytwarzania i jest powszechnie stosowany do dziś. Oscar, zatrudniając dr Crow w 1838 r. jako master distillera, przyczynił się do wynalezienia/udoskonalenia procesu sour mash i zrobił tym samym prawdopodobnie pierwszy „nowoczesny” bourbon. Nie używał miedzianych alembików tak jak wszyscy inni. Wprowadził i stosował nowo wynalezionego destylatora coffeya, który był destylatorem kolumnowym, pozwalającym uzyskiwać stałą moc destylatu. Sprawdzał tę siłę za pomocą urządzenia zwanego hydrometrem - w odróżnieniu od innych, którzy do tego celu najczęściej potrząsali słojem i na podstawie obserwacji pęcherzyków i kropli spływających po ściankach, odgadywali zawartość alkoholu. Oskar używał papierka lakmusowego i sacharymetru do sprawdzania poziomu kwasu i cukru, co pozwalało na pełną kontrolę nad procesem i zachowanie powtarzalności trunku. Był on również zwolennikiem i orędownikiem dojrzewania trunków w wypalanych od środka beczkach.
Trzeci z pokolenia Pepperów, James w wyniku problemów finansowych został zmuszony do sprzedaży rodzinnego zakładu spółce Labrot & Graham. Leopold Labrot był importerem francuskich win, a James Grahams bankierem z Frankfortu w Kentucky. Gorzelnia zmieniła nazwę na Labrot and Graham Distillery i pracowała ona nieprzerwanie do czasów prohibicji, a następnie została zamknięta. Był rok 1941, kiedy Brown-Forman właściciel słynnego Jacka Danielsa kupił gorzelnię Labrot & Graham w Kentucky. Jednak już po 18 latach gorzelnia ponownie została zamknięta, a później sprzedana miejscowemu rolnikowi. Brown-Forman odkupił destylarnię w 1993 roku, a pierwszy nowy destylat wypłynął z alembików, gdy rynek whisky zaczął się dobrze rozwijać. Rok 1996 był świadkiem oficjalnego wprowadzenia na rynek Woodford Reserve Bourbon.
Historia ukazuje kolejnych właścicieli, liczne zmiany nazwy gorzelni, mnogie liczby trunków, które nie powstają już w pierwotnej destylarni, ale nie przestały istnieć, a jedynie zmieniły miejsce produkcji. Obecnie produkowana whiskey Woodford Reserve nie powstawała od początku w zakładzie z Versailles. Początkowo trunek zestawiany był z różnych destylatów, produkowanych w innych obiektach. Obecnie również, okazjonalne braki w produkcji, łatane są alkoholem z innych destylarni. Nie zmienia to faktu, że w gorzelni, Woodford produkowany jest w klasycznych miedzianych alembikach, co stanowi swoisty fenomen w Ameryce, a warto przypomnieć, że to właśnie dr. Crow wprowadził do destylarni aparatury kolumnowe, które szybko zyskały popularność i uznanie. Jest to powrót do korzeni i pewne podniesienie prestiżu, które w dzisiejszych czasach objawia się w szukaniu konotacji z zakładami pracującymi na Wyspach. Alembiki przywodzą na myśl szkockie single malty, z którymi kojarzą się trunki o bardziej wysublimowanym charakterze. Kolejne innowacje to produkowanie destylatów opartych o inne zboża poza kukurydzą. Woodford powstaje w wersjach żytnich, pszenicznych i słodowych. Dodatkowej pikanterii przydają limitowane serie, w których destylat finiszowany jest w beczkach różnego pochodzenia i rodzaju.