To whisky, która prezentuje się nieco inaczej niż większość wypustów Glenrothes. Zamiast klasycznego mariażu z beczkami po sherry, dostajemy coś lżejszego, bardziej waniliowego – dojrzewanie wyłącznie w beczkach z amerykańskiego dębu po burbonie robi robotę. Nazwa „Alba” to nie tylko poetycki przydomek, ale i bezpośrednie nawiązanie do Quercus alba – czyli dębu białego. Jest subtelniej, jaśniej, bardziej świeżo – ale nie nudno.
Glenrothes to jedna z tych destylarni, które przez lata były w cieniu – mimo że ich destylaty lądowały w bardzo znanych blendach. Działają w Speyside od 1879 roku i mają na koncie sporo solidnych edycji, głównie znanych z cięższych, sherry’owych klimatów. Alba Reserva to odskocznia – bardziej pokaz siły samego destylatu niż wpływu beczki.
Klucz jest jeden: tylko beczki z amerykańskiego dębu, sezonowane po burbonie. Bez sherry, bez kombinacji, bez barwienia czy filtrowania na zimno. Glenrothes chciał pokazać „czystą” stronę swojego spirytusu – i to im się udało. Nie ma tu beczkowego domina, wszystko jest równe, spokojne, dobrze poukładane. To nie jest whisky, która próbuje udowodnić, że jest starsza niż jest – raczej taka, która zna swoją wartość i nie musi udawać.
Gdzieś w tle tej edycji przewija się lekka nuta białego pieprzu albo gałki muszkatołowej.
Barwa: złoto;
Nos: lekki, wanilia, świeże jabłka, trochę gruszki, nuta świeżego zboża;
Smak: kremowy, słodkawy, z wyczuwalnym kokosem i toffi;
Finisz: nieprzesadnie długi, ale czysty;
Butelka jest klasyczna dla Glenrothes – „kula armatnia” z szerokim korkiem. Prosto, stylowo, rozpoznawalnie. Etykieta jest jasna, podkreśla lekki charakter tej edycji. Kartonik? Równie prosty – bez złotych zdobień, ale solidny. Taki, który można bez wstydu postawić na półce albo wręczyć komuś w prezencie.
Nie trzeba żadnych sztuczek – po prostu kieliszek (najlepiej typu Glencairn albo tulipan), temperatura pokojowa, może parę minut odpoczynku po nalaniu. Woda? Kilka kropel może podbić wanilię i wydobyć więcej owocu. To nie jest whisky do „grzańca” ani do coli. Ale na lekki koktajl też się nada, jeśli ktoś szuka czegoś subtelnego na start wieczoru.
To edycja dla kogoś, kto ceni klasykę w lżejszym wydaniu. Nie dla fanów torfu czy sherry, ale dla tych, którzy lubią wyczuwalne niuanse. Świetna jako pierwsza whisky wieczoru, dobra też na prezent – nie przytłoczy, ale pokaże klasę. Sprawdzi się i solo, i w gronie znajomych, którym chcesz pokazać, że single malt nie zawsze musi być ciężki i wymagający.
Kraj | Szkocja |
---|---|
Rodzaj whisky | Single Malt |
Region | Speyside |
Producent | Glenrothes Distillery |
Marka | GLENROTHES |
Właściciel | Edrington |
Bottler | oficjalny |
Wiek | NAS |
Zawartość alkoholu | 40 |
Pojemność | 0.7L |
Dojrzewanie - beczka | dąb amerykański po bourbonie |
Filtrowanie | filtrowana na zimno |
Barwienie | karmel |
Opakowanie | Karton |
Jim Murray | 87.5 |