HIGHLAND PARK 12 VIKING HONOUR 40% 0,7L

Dlaczego warto kupić whisky Highland Park Viking Honour 12 years old?

1. Highland Park jest najdalej na północ (oczywiście uwzględniając także wyspy) wysuniętą szkocką destylarnią
2. Debiutowała (w nowej szacie) w 2017 roku; wcześniej pierwsze wypusty pojawiły się na rynku w latach 80-tych XX wieku
3. Bogata, złożona, harmonijna, przystępna, placek bożonarodzeniowy, przyprawa do piernika, miód wrzosowy, wędzony torf, herbatniki, czekolada, nuta miękkiego sera, soczyste czerwone pomarańcze, do tego kwiaty (jaśmin), zielona herbata, surowa ryba oraz pikantne przyprawy (chili, pieprz, imbir, goździk, wasabi)
4. Stworzona z destylatów leżakowanych przez 12 lat w kombinacji beczek z dębu europejskiego (po sherry) i amerykańskiego (po Bourbonie)
5. Znakomita do deski wykwintnych serów i wędlin, świetna pod cygaro lub…czekoladowy tort
6. Nazwa Viking Honour (ang. „Honor Wikingów”) nawiązuje do nordyckiej mitologii i panowania Wikingów na Orkadach kilkanaście wieków temu
7. Złoty medal na International Spirits Challenge w 2020 roku

Viking, ale nie Ragnar

Orkady są teraz częścią Szkocji – to fakt, ale jeśli cofniemy się na osi czasu o kilka stuleci, to znajdziemy się w ogromnym i tajemniczym królestwie Wikingów. Zaletą takiego podejścia do historii jest to, że, cytując oficjalną stronę marki Highland Park: „Wybraliśmy, które wartości Wikingów będą kontynuowane: ich dumę, honor i zaciekłą niezależność. Każda kropla naszej whisky to hołd złożony naszym przodkom - zwłaszcza 12-latkowi”. Ten cytat z destylarni odpowiedzialnej za produkcję Highland Park 12 YO Viking Honour idealnie obrazuje, w którą stronę idą producenci Szkockiej w XXI wieku. To chęć wyróżnienia się i szukania własnej tożsamości, chęć odniesienia się do wzniosłej historii, odważnych czynów mężnych Wikingów przemierzających morza i oceany na smukłych drakkarach. Na szczęście marketingowcy odpowiedzialni za nowe produkty destylarni z Orkad, dla inspiracji swojej nowej linii whisky z 2017 roku, wybrali jedynie niektóre, chwalebne cechy wikingów i zajmują się tworzeniem wspaniałych trunków, a nie grabieniem i łupieniem nadmorskich wiosek. Chwała im za to, że szukając nowych wyzwań i zapewne nowych klientów postawili na swoisty rebranding, ingerując w opakowanie, a nie w zawartość. W końcu, jeśli inspirowali się wikingami – warto uszanować tradycje przodków.

Morskie degustacje i peregrynacje

Fascynujące jest, jak bardzo historia Highland Park 12 yo związana jest z morzem. Otóż zdarzyło się pewnego dnia, 1833 roku, że w dalekomorski rejs wypłynął niejaki sir Donald Currie, założyciel pasażerskiej linii morskiej zwanej Castle Line. Mając w planach długą trasę i masę spragnionych gości na pokładzie, postanowił wprzódy zaopatrzyć się w odpowiednie dla wysoko postawionych głów trunki, więc zawinął do portu w Kirkwall – stolicy Orkadów. Tam zaopatrzył się w stosowne ilości miejscowego destylatu i podczas długiego rejsu i licznych postojów raczył pasażerów produktami z wiadomej destylarni. Po licznych bankietach goście wprawdzie nie wystawili mu pięciu gwiazdek na google, ale śmiało orzekli, że spożywane trunki były najlepszymi, jakie dotychczas pili. Warto zauważyć, że tymi gośćmi byli ludzie, którzy z założenia przyzwyczajeni byli do wydawania sądów i zakładali, że to, co mówią, zawsze jest prawdą. Był to między innymi ówczesny car Rosji czy król Danii. Czy Highland Park wymagał wówczas lepszej rekomendacji? Wysoce wysublimowane podniebienia gości morskiej podróży pana Currie (nie z tych Currie) zapewne wyczuły niezwykły charakter, a zarazem łagodność serwowanego trunku, zupełnie jakby wiedziały, w jaki sposób ten powstaje.

Specyficzny klimat północy i wyspiarska pogoda mają wpływ na smak finalnego produktu palonego słodu jęczmiennego. Lokalny stosunkowo młody i kruchy torf, zmieszany w odpowiednich proporcjach z wrzosami daje charakterystyczną nutę kwiatową, a uzyskany torfowy zapach jest minimalny, jedynie zaznaczający szkocki charakter Highland Park 12 yo. Woda także jest tutaj kluczowa, a ta użyta do produkcji tej whisky pochodzi z lokalnego źródła, wybijającego u samych „stóp” miejscowej gorzelni.

Wikingowie byliby dumni, czyli rzecz o ręcznym obracaniu słodu

Destylarnia szczyci się tym, że jako jedna z niewielu obecnie działających wciąż ręcznie obraca słód. Jest to praca ciężka, ale jak mówią: po efektach ich poznacie, lub też, co bardziej sprzyja nowemu spojrzeniu marketingowemu na produkty Highland Park – jak, podobno, mówili Wikingowie: „nic co warte, nie jest proste”. Zapytacie: dlaczego ręcznie? Otóż okazuje się, że podczas podgrzewania jęczmień wytwarza olbrzymią ilość ciepła, które zamienia skrobię w cukier a przy tym, by nie zakłócić tego procesu, musi być ręcznie obracany przez osiem godzin dziennie siedem dni w tygodniu, bez przerwy na herbatkę o 17 lub lampkę szkockiej na lunch. Co więcej: aby utrzymać stały i dokładny przepływ powietrza i wilgotność na poziomie 5% wielu pracowników destylarni w pocie czoła, niczym Wikingowie u wioseł drakkarów, pracują by kiedyś inni, mogli się napić. Poświęcenie godne odnotowania i niewątpliwie zauważalne w finalnym produkcie. Można to sparafrazować stwierdzeniem: „(ręczna) praca – popłaca”.

Świecący bursztyn lepszy niż Amber Gold

Kolor: Highland Park 12 yo charakteryzuje się jasno-bursztynową barwą zwaną jako „świecący bursztyn” uwydatnioną przez klarowną butelkę z grawerunkiem, utrzymaną w czarno – srebrnej tonacji etykiety.

Nos: Wyczuwalne dzikie czereśnie i skórki pomarańczowe, gorzka czekolada, wrzos, wanilia, leśny miód i karmel; dym obecny, ale nie dominujący.

Smak: Słodki, palony, lekko torfowy; tost z masłem, maślana bułka, skórka czerwonej pomarańczy, ananas i wanilia.

Finisz: długi, ostry i dębowy; wyczuwalne bogactwo aromatów i pozostający delikatny dymek.

Whisky spijana z czaszek pokonanych wrogów

Wikingowie zapewne w taki właśnie sposób degustowaliby whisky, ale jeśli nie macie pod ręką czaszki pokonanego wroga, proponujemy ordynarny short glass z dwoma kostkami lodu dobrej jakości. Jeśli chcecie wykazać się odwagą godną synów Odyna, proponujemy klasyczny koktajl ze szkockim rodowodem i chociaż drink znany jako „Rob Roy” powstał na nowojorskim Manhattanie, a nazwa nawiązywała do operetki o szkockim Rumcajsie z XVIII wieku, to szkocka whisky jest wciąż jego głównym i przewodnim składnikiem. W wysokiej szklanicy zmieszajcie dwie porcje Highland Park 12 yo z jedną porcją słodkiego wermutu i kilkoma kroplami Angostury. Po uzupełnieniu naczynia lodem należy wszystko porządnie zamieszać, nie wstrząsnąć! Jeszcze chwila cierpliwości i gotowy trunek można przecedzić do uprzednio schłodzonego szkła koktajlowego i aromatyzować skórką z cytryny. Na Odyna!

Król Lew i Smok Wawelski

Totalny rebranding, który przeszła whisky Highland Park w 2017 roku, odważnie nawiązuje do historii podboju Orkadów przez wspomnianych już Wikingów w okolicach 800 roku naszej ery. Na butelce wprawne oko wypatrzy lwa zwartego w krwawym pojedynku ze smokiem, symbolem wszelkiego zła, zgodnie z oświadczeniem prasowym wydanym przez pracowników destylarni. Jeśli jednak wolicie degustować bardziej aniżeli obserwować, to wystarczy Wam informacja, że butelka jest bardzo elegancka i stylem nawiązuje do drewnianych rzeźb z norweskich miejsc kultu religijnego z zamierzchłych czasów. Tyle historii.

Whisky dla każdego Wikinga

Jest to whisky single malt dla każdego, zarówno dla odważnego Wikinga, jak i cichego badacza wieków minionych. Dobra zarówno do koktajlu, jak i picia na czysto lub z kilkoma kostkami lodu. Z pewnością wzbogaci Waszą domową kolekcję, znajdzie swoich fanów na barowej a także pobudzi kubki smakowe i rozgrzeje strudzonych morskimi podróżami marynarzy.

Informacje szczegółowe